2020 BY KACHA W KUCHNI. POWERED BY WEBWAVE
Piekarnik rozgrzewamy do 180oC. Daktyle zalewamy wrzątkiem i zostawiamy na 20 minut, aby zmiękły. Do dużej miski przesiewamy mąkę i mieszamy z proszkiem do pieczenia i przyprawami. Marchew ścieramy na tarce o drobnych oczkach i dorzucamy do miski. Jeżeli korzystacie z dyni odmian hokkaido lub piżmowej, postępujecie z nią dokładnie w ten sam sposób. Jeżeli, tak jak ja, wykorzystujecie dynię odmiany makaronowej, zaczynacie od podpieczenia dyni przekrojonej na pół przez pół godziny w piekarniku nagrzanym do 180oC. Następnie za pomocą widelca, wyskrobujecie z dyni podłużne włókna, uważając przy tym, aby nie zaplątała się pomiędzy nimi jakaś pestka. Pieczona przez 30 minut dynia powinna być na tyle miękka, aby bez większego problemu wyskrobać cały miąższ. Dyniowy makaron przekładamy do miski z pozostałymi składnikami. Orzechy i nasączone daktyle drobno siekamy i łączymy z mieszanką. Do masy dodajemy pojedynczo jajka, cały czas mieszając. Na koniec wlewamy olej i jeszcze raz wszystko mieszamy, aż do uzyskania jednolitej, gęstej masy. Ciasto przekładamy do foremek na muffinki wyłożonych papilotkami mniej więcej do trzech czwartych wysokości. Pieczemy przez 40 minut, aż babeczki uzyskają złoto- brązowy kolor. Po tym czasie wyjmujemy je z piekarnika i pozostawiamy do całkowitego wystygnięcia.
W międzyczasie możemy przygotować masę do dekoracji. Masło kroimy w drobną kostkę i zostawiamy w temperaturze pokojowej, żeby całkowicie zmiękło. Do miękkiego masła dodajemy serek śmietankowy, ekstrakt waniliowy (lub świeżą wanilię) oraz cukier puder. Wszystko ucieramy na gładką masę. Odkładamy do lodówki na kilka minut, aby nieco stężała przed dekorowaniem upieczonych babeczek. Muffinki możemy dodatkowo udekorować odrobiną cynamonu, brązowego cukru lub zmielonymi orzechami.
W ostatnim czasie miałam, nie ukrywam, chwilę słabości, stąd dłuższa przerwa we wrzucaniu przepisów na bloga. Dość silnie odczuwałam potrzebę znalezienia jakiegoś pocieszenia, co przełożyło się również na potrawy, jakie w ostatnich dniach przygotowywałam. Były to głównie dania z repertuaru „comfort food”, a więc na naszym stole gościły głównie makarony, zapiekanki, zupy. Teraz przyszedł czas na coś słodkiego, bo nic tak nie poprawia humoru, jak odrobina łakoci. Zwłaszcza, jeśli pieczeniu towarzyszy magiczny zapach korzennych przypraw, które dla mnie niezmiennie kojarzą się z czasem zbliżających się Świąt, poczuciem bezpieczeństwa i bliskości. Ale że na razie mamy początek listopada, a w sklepach nadal króluje wszechobecna dynia, postanowiłam połączyć te dwa aspekty w jednym przepisie. I tak powstały domowej roboty dyniowo- marchewkowe muffinki. Słodycz zapewniają im daktyle, a lekko pikantną, korzenną nutę- zastosowanie imbiru, cynamonu i gałki muszkatołowej.
Składniki na ok 20 małych babeczek lub 12 dużych:
2 szklanki mąki pszennej
4 jajka
2 marchewki
200 – 250g miąższu dyni
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka startego imbiru
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
50g orzechów włoskich
200 – 250g daktyli
1/2 szklanki oleju
Szczypta soli
Do dekoracji:
50g masła
200g serka śmietankowego
100g cukru pudru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego