Przypomniałam sobie, że jakiś czas temu, gdy jeszcze sezon na szparagi był w pełni, ugotowałam zieloną wiosenną zupę, ba, nawet zrobiłam jej sesję zdjęciową, zanim ją zjadłam, a potem zupełnie o niej zapomniałam. Zdjęcia zostały w pamięci aparatu, niezrzucone na dysk, po zupie nie została nawet kropelka i dopiero przeglądając
Lipiec to chyba mój ulubiony miesiąc pod względem dostępności sezonowych warzyw i owoców. Robienie zakupów na bazarze sprawia mi wtedy prawdziwą przyjemność, bo stragany aż uginają się pod ciężarem cudowności prosto z pól i ogrodów. To jest ten czas w roku, kiedy można bezkarnie jeść na obiad sam bób lub
Wiosna to taki cudowny czas w roku, kiedy stragany uginają się pod ciężarem młodych warzyw, które powalają swoją świeżością i chrupkością. Oczy szaleją od oszałamiającej, wszechobecnej zieleni, a kolory tych pierwszych, młodych marchewek, buraczków, czy rzodkiewek są tak niewyobrażalnie soczyste i żywe, że od samego patrzenia człowiek czuje radość. W
Podstawą ramenu, tak jak każdej zupy, jest wywar. Pełny smaku, esencjonalny, gotowany przez kilka godzin potrafi nadać zupie to coś, co czyni z niej niepowtarzalne danie, nawet jeżeli wlejemy go tylko odrobinę. Tradycyjny ramen gotowany jest na wieprzowinie- kościach i łopatce lub żeberkach, ale w wersji wegetariańskiej jest równie pyszny.
Zima to okres, w którym chętnie sięgam po sycące i rozgrzewające zupy. Kilkakrotnie już pisałam, że zupy kremy cieszą się w moim domu szczególną sympatią i w porze roku, gdy za oknem panuje niska temperatura i szaruga, wyjątkowo często je przygotowuję. Dzisiaj chciałam Wam przedstawić przepis na zupę krem z